sobota, 28 lipca 2012

8. World is full of fuckin' annoying people.

AXL.

- Kurwa, Izzy, chuju, gdzie jesteś...? - mruknąłem, kolejny raz patrząc na zegarek.
Nie, no, zajebiście, zaczynam gadać do siebie.
Dobra, może ja jakiś punktualny, kurwa, nie jestem, ale ośmiu godzin to się nigdy nie spoźniłem. No, może raz czy dwa razy... ewentualnie dziesięć. Nieważne.
Siedzę w tej jebanej kuchni jak jakiś debil, gotuję, a przynajmniej próbuję, przyjmuję zamówienia, bo tej lasce też nie chciało się dupy ruszyć do roboty, życie jak w Madrycie, po prostu. Dobrze, że chociaż tu tłumy nie przychodzą, bo wtedy już bym miał przejebane. Kilka razy chciałem zwyczajnie rzucić to w cholerę, ale mój kochany wuj gdyby się dowiedział, wyjebałby mnie ze Stradlinem z pracy.
Życie jest popierdolone. W ogóle po chuja my żyjemy? Po to, żeby od życia dostawać codziennie kopa w dupę? Nie, kurwa, może ja podziękuję za takie rozrywki.
O, ktoś wchodzi do restauracji. Taki dzwonek jest przymocowany do drzwi i gdy ktoś wchodzi to dzwoni. Tak jak teraz.
Schodzę z kuchennego blatu i idę w stronę drzwi. Mam nadzieję, że to Izzy, bo kurwa, ile można czekać?
Wychodzę z kuchni. Przyszedł jakiś facet, który nie jest Stradlinem. Kurwa, zjebie, zabiję cię!
Wyciągam z kieszeni ten pedalski* notes oraz długopis, który znalazłem w jakiejś szafce i idę w stronę tego gościa. Wysoki, w chuj wysoki blondyn. I normalnie ubrany jest.
- Co podać? - pytam się. Nawet nie próbuję ukrywać niechęci do tego co robię, no bo po co?
- Jesteś kelnerem? - ten z koleji nawet nie próbuje ukryć śmiechu. Ja mu dam śmiać się z Axl'a Rose'a, co to to nie.
- Masz z tym jakiś kurwa problem? - siadam na krześle i patrzę się na niego, a on na mnie.
- Nie. - mówi - Ale nie ukrywam, że wolałbym mieć tutaj jakąś laskę.
- Kto by nie wolał... -  odpowiadam.
Stradlin, chuju ty jebany, nawet nie wiesz ile lasek mogłem pieprzyć przez te osiem godzin!
- Duff.
- Co? - patrzę się na niego i jego wyciągnętą dłoń - Aha... Axl jestem.
- No, to, Axl... - zaczyna.
- Co?
- Fajny długopis.
- Masz coś do różowego? - pytam się Duffa.
O co mu chodzi? Przecież różowy jest zajebisty... Ja pierdole. Sam siebie oszukuję...
- Co tu w ogóle robisz? - pytam się by uniknąć kolejnych pytań odnośnie mojego wyposażenia pracy. - Skąd przyjechałeś? - dodaję widząc jego bagaż.
- Seattle. - odpowiada. - Przyjechałem tutaj po to po co każdy.
- Czyli po seks i sławę? - pytam się, ale odpowiedź jest jasna.
- Można tak powiedzieć. - odparł blondyn. - A mogę jakieś piwo tutaj dostać?
- A co ja na kelnerkę wyglądam? - pytam się oburzony. Kurwa, niech se sam przyniesie.
- Prawdę mówiąc to, tak, wyglądasz. - uśmiecha się. - No, idź już.
Wstaję i idę za bar. W końcu klient to klient, nie? Nalewając piwa, patrzę się na zegarek. Izzy, skurwielu jeden, gdzie ty jesteś?!
Nalewam jeszcze dla siebie. Bo dlaczego nie? Piwo za darmo jest najlepsze.
Stawiam napój przed blondynem, a on bez słowa go bierze i pije.
- Może jakieś "dziękuję"? - pytam się go. Dlaczego wszyscy mnie dzisiaj muszą wkurwiać? Ten chuj Izzy, ten niewdzięcznik Duff i jeszcze ta stara kurwa z tym pojebanym psem z trzeciego piętra. Co ja im takiego zrobiłem do chuja pana?!
- Jesteś wkurwiający jak baba.
- Tak uważasz? To ty chyba nie znasz na serio wkurwiających osób...
Świat jest pełen takich ludzi. Oczywiście można do nich zaliczyć spóźniającego się, jak kalifornikskie autobusy zjeba, z którym mieszkam.

***

W małym mieszkaniu na najwyższym (czyli czwartym) piętrze budynku mieszkalnego od kilku godzin trwała zabawa w najlepsze. Co chwila z pomieszczenia dochodziły różne dźwięki, zapewniając tym samym darmowy koncert dla reszty mieszkańców klatki, bloku, osiedla, a nawet dzielnicy. Jedną ze słuchaczy była Margaret Samantha Smith. Kobieta kupując swoje obecne mieszkanie nie przypuszczała, że pod koniec swojego wyczerpującego i pełnego niebezpieczeństw życia jako agentka Federalnego Biura Śledczego będzie musiała udawać się na spoczynek w towarzystwie gitar elektrycznych oraz zestawu perkusyjnego. Od pół roku, co wieczór, czasami dwa, rzadziej trzy, były organizowane głośne imprezy w mieszkaniu czarnowłosego chłopaka. Jednak nie było tak zawsze. Rok temu, gdy wprowadził się Jeffy, jak go pani Smith nazywała, było spokojnie. Od czasu do czasu Margaret zanosiła nastoleniemu sąsiadowi rożne ciasteczka, ciasta lub torty by nie umarł z głodu. Przypominał jej jej syna, który wiele lat temu wyjechał do Nowego Jorku w poszukiwaniu pracy i od roku się z nią nie kontaktował. Niestety, ku nieszczęściu staruszki, do Jeffreya wprowadził się jego kolega. Niemiły, arogancki, niekulturalny, niewychowany rudy chłopak, który tylko szukał okazji do kłótni z Margaret. Od sześciu miesięcy może dziesięć dni było takich podczas których nowy sąsiad nie rzucił jakiegoś komentarza w stronę kobiety. Ona starała się go ignorować, jednak teraz już przesadził, można było powiedzieć, że dzisiejsza impreza była jedną z najgłośniejszych.
Margaret ubrała na siebie swój niebieski szlafrok, wyszła z mieszkania i zamknęła drzwi. Weszła do windy i nacisnęła guzik z napisem "IV piętro". Po chwili jazdy staruszka usłyszała jakiś huk. Zgasły światła, a winda zatrzymała się. Teraz zostało jej tylko czekać na pomoc.

- Amanda, tak? - spytał się już lekko pijany Steven z butelką taniego wina w ręku.
Blondynka kiwnęła głową by potwierdzić.
- Nie umiesz mówić czy co? - spytał się jeszcze raz, drapiąc się po głowie.
- Umiem. - odpowiada tak, że chłopak ledwo ją usłyszał.
- Ej, kurwa, mów głośniej, bo jakbyś nie zauważyła to ktoś nadupca na perkusji i jest głośno.
- Chelsea.
- Co?
- No, Chelsea... Alice... - zaczęła by wyjaśnić o co jej chodziło - To ona gra teraz na perkusji.
- Ahaaaa... - odpowiada bardzo ambitnie Adler, a po chwili bierze łyk wina. - Chcesz? - pyta się z uśmiechem po chwili, podając butelkę dziewczynie.
- Nie piję.
- Jaja sobie robisz? Jak można nie pić? - pyta się chłopak z wielkim zdziwieniem na twarzy.
- No, normalnie...
- Co, kurwa?! - Steven wydawał się już bardzo przerażony wiadomością, iż ktoś może nie pić alkoholu. - Ty jakaś pojebana jesteś.
- Weź spierdalaj. - mówi do niego i idzie, tak by znajdować się jak najdalej od blondyna.
- Ej, no, czekaj. - najpierw słyszy głos osoby, która ją wkurwiła, a chwilę później huk. - Kurwa...
Amanda odwróciła się i zobaczyła Stevena leżącego na ziemi obok jakiejś osoby bliżej nieokreślonej płci, o którą się potknął oraz rozbitej butelki, z której wcześniej pił. Dziewczyna wzdycha i patrząc się z politowaniem i podchodzi do rozpaczającego nad wylanym winem chłopaka.
- No, wstawaj. - mówi podając mu rękę.
Chwilę później, niejaki Jeffrey Isbell, bardziej znany jako Izzy Stradlin zastał w jednym z pokojów swojego mieszkania Stevena przytulającego Amandę. No i wypadałoby dodać, że obydwoje leżeli na podłodze w kałuży wina.
- Co do... - próbował się spytać jednak blondyn mu przerwał.
- Tuuuulimy się! - krzyknął i przytulił jeszcze mocniej do siebie dziewczynę, która błagalnie patrzyła na Izziego.
- Hmm... Steven, wiesz, Amanda chyba już nie chce się przytulać...
- Co?! Oczywiście, że chce, co nie, słońce? - spytał się z uśmiechem na twarzy i dodał - A może ty chcesz się przytulać? - te słowa skierował do przerażonego obrotem sytuacji Stradlina.
- Wiesz, to chyba nie jest najle... - urwał widząc błagający wzrok dziewczyny i powiedział zrezygnowany - No, okej... Ale musisz wstać...
- Po co? - spytał się i pociągnął za rękę chłopaka tak, że upadł na przytulającą się dwójkę.
- Kurwa. - skomentowali zgodnie sytuację Amanda z Izzim, a po chwili zaczęli się śmiać razem z Adlerem, któremu nie przeszkadzało to, iż nie wiedział o co chodzi.
Taki niecodzienny widok zastali śpiewający jakąś piosenkę Olivia ze Slashem, szukający jakiegoś napoju z procentami.
- Liv? - pyta się chłopak obserwując trójkę tarzajacą się po ziemi.
- Czego? - odpowiada i patrzy się na swojego rozmówcę.
- Mam pomysł. Ale wiesz, nie jakiś chujowy, to jest zajebisty pomysł.
- Skąd wiesz, że zajebisty?
- Może dlatego, że jest mój? - mówi jakby to było oczywiste.
- Taa... - urywa rozmowę dziewczyna i bierze łyk jakiegoś napoju znalezionego na stole.
- Nie chcesz go poznać?
- Jakoś mi nie zależy.
- Dlaczego? - pyta się chłopak ze smutkiem w głosie. - Nie lubisz mnie? - dodaje i robi jeszcze bardziej smutną minę.
- Nie to, że nie lubię... Wkurwiają mnie osoby z wielkim ego, które myślą, że są najlepsze.
- Ale ja wcale nie myślę, że jestem najlepszy...
- Kłamcy też mnie wkurwiają.
- No, dobra, może masz rację. - mówi zrezygnowany Slash. - Jestem beznadziejny... - bierze butelkę wódki i siada na fotelu.
- Wcale nie jesteś. - podchodzi do niego Olivia, siada mu na kolanach i przytula go.
- Sama tak powiedziałaś.
- Racja. Ale ty jesteś wyjątkiem.
- To po chuja mi to mówiłaś? - patrzy się na nią.
- Tak po prostu. Żeby zobaczyć twoją reakcję.
- No to zajebiście. - mówi chłopak i upija sporą część napoju.
- Jesteś na mnie zły? - pyta się, patrząc się w oczy chłopakowi.
- Na ciebie nie da się gniewać... - odpowiada cicho po dłuższej chwili i całuje ją, najpierw delikatnie, później coraz bardziej namiętniej, a szczęśliwa jak nigdy wcześniej Olivia oddaje wszystkie pocałunki z zaangażowaniem. Teraz już wie, że Dylan był tylko chwilowym zauroczeniem, że był tylko zwykłym przyjacielem.
- Rzygam tęczą, kurwa. Jeszcze się zacznijcie pierdolić. - komentuje Izzy.
- O, a później będą mieć takie słodkie dzieci... - mówi Amanda - A ja ciocią zostanę...
- Jaką do chuja pana ciocią? - pyta się Adler.
- No, bo Saul i ja jesteśmy przyrodnim rodzeństwem. Mamy wspólnego ojca.
- Ło, kurwa. - Stradlin zarzucił ambitnym komentarzem.
- Ale muszę przyznać, że to ty urodę odziedziczyłaś. - dodał Adler z wiecznym uśmiechem na twarzy. - Ci młodsi w rodzeństwie są najlepsi. Bo starsi to same lamusy. - mówi i przybija piątkę z blondynką.

* Ja jako autorka pragnęłabym zaznaczyć, iż nic nie mam do osób homo czy bi. No, i tyle.

***
No to teraz kilka(dziesiąt) słów od Leraje.
Wiem, że scena z Liv i Slashem nie jest zbyt... romantyczna? No, na pewno nie jest taka jaka powinna być, ale w mojej opinii, ja nie umiem pisać takich właśnie scen, więc wyszło jak wyszło.
No i tak, nie pisałam tego chyba jeszcze, ale w tekście mogą się znaleźć fragmenty odbiegające od rzeczywistości. Wiadomo, nie sprawię, że Duff będzie gitarzystą prowadzącym, Izzy perkusistą, Steven basistą, Slash wokalistą, a Axla wydupcę z zespołu. Ale takie fakty typu siostra Slasha to będę pewnie wstawiać, tak, żeby ciekawiej było. Albo Steven nagle piosenkę napisze... Kto wie co mi do głowy wpadnie.
No i następna notka nie wiem kiedy będzie, ale obiecuję, że postaram się jak najszybciej ją wstawić.
A bohaterów zaktualizuję za około dwa, może trzy tygodnie, gdy na laptopie będę mieć dostęp neta.
No i dziękuję za ponad 2000 odsłon i 130 komentarzy. Wiem, że połowę sama nabiłam, ale chuj z tym, i tak Wam dziękuję <3

No i jeśli kogoś nie powiadomiłam to przepraszam, jeśli kogoś powiadomiłam, a nie miałam tego robić to też przepraszam i jeśli kogoś powiadomiłam więcej niż jeden raz to też przepraszam. Moja tępota się odzywa.

27 komentarzy:

  1. Mam jakieś nieodparte wrażenie że nic nie ogarniam. Nie no, powaga. Praktycznie nie czaje o co biega... Mimo wszytko awesome, jak cała reszta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, wiedziałam, że coś zjebałam. Dzięki, że napisałaś, bo wiem, że coś tutaj nie pasuje.

      Usuń
    2. Nie no, nie że zjebałaś tylko może ze mną coś nie tak? O tym nie pomyślałaś, co? :) Ale i tak jakoś nie odnajduję o co chodzi. Znaczy się czaje akcję, ale nie mogą jakoś tego spiąć z poprzednim rozdziałem. Tej drugiej części.

      Usuń
    3. Ahaa... Trzeba było tak od razu :) Trochę o to chodziło. Wiesz, żeby się zastanawiać jak oni tam trafili. Ale ja to wyjaśnię, w następnym rozdziale lub jeszcze kolejnym.

      Usuń
  2. Zajebisty rozdział, z resztą jak każdy, nie ma co się oszukiwać. Już mam w głowie wizję Axl'a z tym swoim pedalskim notesikiem i różowym długopisem. Kocham postać Izzy'ego w twoim opowiadaniu. No i cóż więcej .. czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy ludzie są inspirujący - przymiotnik "pedalski" pochodzi od mojego kolegi z pedalskim swetrem, a moja koleżanka swego czasu miała w piórniku różowy długopis. No i ta sama koleżanka miała LSD, które mnie zainspirowało do witaminek Izziego.
      No, ja myślę, bo Izziego trzeba kochać. Może nie tego mojego akurat, ale prawdziwego trzeba! :D
      No i siostro, fajnie, że się podoba :)

      Usuń
    2. Ooo, widzę, że masz bardzo inspirujące otoczenie :> Tylko kurde wracaj szybko i później z tego obozu .

      Usuń
    3. Nawet nie wiesz jak bardzo. Na hiszpańskim raz moja grupa nazywała się vaca-vaca, czyli krowa-krowa. Albo moi znajomi są jak ninja i kiedy biją się przed wejściem do szkoły przy dwóch kamerach nikt ich nie widzi.
      Okej, odbiegłam od tematu :/
      No, też chciałabym już wrócić, ale mój czołg jest w naprawie obenie... :c A na obozie będę pisać rozdziały podczas wykładów, więc don't worry... XD

      Usuń
    4. Znajomi ninja zawsze spoko. Ale radziłabym ci podróżować na wielbłądach bo czołgi się właśnie często psują. Dobra , dobra czekam niecierpliwie na kolejny :D

      Usuń
    5. No, już wiem, że się psują -.- Kiedyś miałam żółwia do transportu, ale był mało wydajny, więc go sprzedałam. Osobiście preferuję sposób transportu zbiliżony do Assassynów, czyli skakanie po ulicy jakby się było najebanym xD

      Usuń
    6. O , dobre, muszę kiedyś koniecznie spróbować. Naucz mnie siostro ! :D

      Usuń
  3. Pierwsza część dla mnie i tak była najlepsiejsza! :) where is Izzy? Jak na teledysku Don't Cry. Huehuehue.
    Leżą w kałuży... Wina! A nie krwi, a to klops.
    No i w sumie jeszcze co chodzi o Hudsonków, no bardzo fajnie się lizali!
    A jak była ta druga część to się gubiłam, sama nie wiem czemu :(:(:(
    kocham Cię :) taak, dobrze widzisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, wiadomo, że pierwsza lepsza, bo Axl w niej był, czyż nie? ^^ No, ale będzie go jeszcze więcej.
      I właśnie chyba wszyscy się gubią :(
      Oj, no, miło mi. Też Cię kocham :)

      Usuń
    2. Będzie go jeszcze więcej... Jakie to zajebiste! <3

      Usuń
  4. Huhhuu!!! Początek mnie rozwalił xd hahahaha xd wszyscy wykiwali Axl'a i musiał sam pracować, a z jego zapałem wyszło to jak wyszło ;D Fajnie się ten człowiek wkurwia ;D Duff *.* chcę jego więcej! A mieć takich sąsiadów jak oni... hm.. to chyba faktycznie nieciekawie ;p oczywiście nie dla mnie ;D Steven i te jego przytulaski <3 mogłabym go całyyy czas przytulać, a oni nie chcą ;< Izzy jest zajebisty ;D Olivia i Slash <3 i Amanda jego przyrodnią siostrą o.o pomału zaczynam wszystko rozumieć jakim cudem oni się znają ;D Czekam na kolejny i nowy na: http://i-saw-a-little-girl.blogspot.com/ Zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha, a ja zostałam powiadomiona podwójnie i jestem zaszczycona. Toż to wyróżnienie dla mej skromnej persony ^.^
    A teraz na poważnie.
    Hahahahaha, dobrze wiemy że ja tak nie umiem xD
    Ej, Steven jest słodki, ale tak naprawdę, naprawdę słodki. Zjadłabym go smarując najpierw jakimś dżemem czy coś, coby taki suchy nie był.
    TULIIIIMYYYY! <3
    Kocham to.
    Rozklejam się.
    Ale nadal to kocham.
    Ten komentarz nie ma sensu, a więc czas najwyższy go zakończyć. Dziękuję za uwagę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak ogólnie to u mnie prolog nowego opowiadania, jakbyś była ciekawa :3

      Usuń
    2. No i kolejna osoba której spamie w komentarzach -.- Przepraszam, ale chciałaś żebym informowała (Chyba ze mi się wydaje i wcale nie chciałaś, co w sumie jest możliwe z moją wrodzoną sklerozą xD), a więc informuję, że u mnie ósmy rozdział :D

      Usuń
  6. Nowy rozdział u mnie, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oł noł! Mój genialny komentarz z wczoraj się nie dodał ;C Moje życie legło w gruzach... Chociaż nie. Nie legło, bo ten rozdział jest swiatny, Steven jest świetny, Izzy to Izzy, pojawił się DUUUUUUUUUUUUUUUF *_______________* (NIE ŻEBYM GO KOCHAŁA CZY WIELBIŁA Xd), a Axl ma różowy długopis :)


    I informuję:
    Co tym razem wymyśliła May Wood? Dlaczego Slash wypinał zadek w dzielnicy gejów? Do czego służy ketchup?
    Odpowiedzi na te pytania znajdują się w rozdziale piątym mojego ryjącego banię tworu pod beznadziejnym tytułem PsychoDancing :)
    http://no-more-plastic.blogspot.com/2012/08/piaty.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieno, patrzę i własnym oczom (a mam ich cztery, bo mam okularopaczały, mwahahahaah! Ijąąąą Ijąąąą... Odpierdala mi :C Hajfajw, droga Autorko xD) nie wierzę! Nie walnęłam komenta?!?! A przecież to czytałam! Toż to do mnie niepodobne, żeby przeczytać, a nie skomentnąć xD Dobra, no to lecim na Szczecin, czy co tam jeszcze. (Musiałam przeczytać jeszcze raz, bo częściowo zapomniałam xD Ale już wszystko wiem), oczywiście różowy długopis Akselcia wbił mnie w ziemię na pół metra w podłogę (chuj, że moja podłoga nie ma pół metra, zawsze mogło mnie przebić do sąsiadów ^.^) a ta ich "inteligentna" rozmowa (hahaah, najpierw napisałam "inteligenta" ale bez cudzysłowia hahaah xD No bo wiesz... inteligentna rozmowa z Duffem hahaha xD Ja wiem, że ja jestem jakaś nietego, ale ja przepraszam, bo to już tam wyszło xD Wszelkie zażalenia proszę zgłaszać na moim blogu. Moi asystenci wszystkie rozpatrzą. Hahaha, nie mam żadnych asystentów, ale jestem podła, co nie?) też genialna xD Aj łisz aj kud dżast łrajt as fakin gud dajalogs as ju :C
    Dobra, ja może szybko skończę i sobie pójdę, bo zagrażam niewinnym obywatelom D; Chodziło mi generalnie o to, że rozdział jest świetny, a do tego ankieta. KOCHAM ANKIETY, Z DORGI, BO LECĘ GŁOSOWAĆ, TIII TIII!!!
    Czuję się podle, że taki dziwny komentarz napisałam, ale lepszego dzisiaj nie wymyślę, więc mam nadzieję, że mi wybaczysz i nie idziesz właśnie do mnie z Łyżką Szatana, coby mi paczały wydłubać ;C Albo coś.
    (Lise, ty pojebańcu... Nic tylko ją zamknąć w jakiejś piwnicy na rok czy dwa, może będzie lepiej? ^.^ Ave!)
    \m/ (*.*) \m/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hajfajw! xD Nie dość, że nam obydwóm odpierdala to ja też noszę, jak to ładnie nazwałaś, okulopatrzały xD
      Wiem, wiem, nie przepraszaj. Nie powinno się raczej używać w jednym zdaniu "Duff" i "inteligentny". Chyba, że o sarkazm chodzi... xD
      End Aj dont fink Aj rajt gud dajalogs...
      Kuźwa, przez takie pisanie za chwilę zapomnę prawdziwego angielskiego... xD
      I nie martw się, wybaczam Ci i nie idę do Ciebie z Łyżką Szatana. Bądź pozdrowiona, siostro!
      Możemy się razem zamknąć w piwnicy, albo w dwóch piwnicach obok siebie, żebym nie miała dostępu do internetu i tych wszystkich blogów... Tylko ja nie mam piwnicy :C
      Dzięki za długi i... wyczerpujący komentarz.
      Ave! \m/

      Usuń
    2. No tośmy przyhajfajwiły xD Ty też masz okularopaczałki? :3 Jak to miło! Znalazłam bratnią paczałoduszę *.*
      Zdecydowanie. W słowniku antonimów obok słowa inteligentny powinno znajdować się wielkie, napisane pogrubioną i podkreśloną czcionką, "DUFF McKAGAN!!!" xD Bo tak przecież na serio, to on jest inteligentny (brrr... aż mi się ręka zatrzęsła przy pisaniu tego xD xD), ale jednak... To się kupy nie trzyma jakoś xD
      Bat AJ fink (hahahaha, gud dżołk, ja noł?) ju łrajt wery gud dajalogs end aj dont ker ju łyl forget normal inglisz! Ależ ze mnie zUo xD xD
      Wybaczyłaś mi?! Czyli ktoś mnie jednak kocha D; xD xD
      Jesteśmy piwnicznymi siostrami *_____* (Ja też nie mam piwnicy, kurde no -.- Jak są te piwnice niepotrzebne, to się na każdym kroku takie spotyka, ale nieee! Bo jak już szukam jakichś dwóch miłych i przytulnych, to kurde za Chiny znaleźć nie idzie :C xD)
      Dzięki za trzy kropki przed "wyczerpującym" bo inaczej zwątpiłabym w ludzkość xD xD Pisząc "wyczerpujący" miałaś na myśli "z dupy wzięty," "pojebany," czy może bardziej "mózg rozjebany. Kacziiing!" ? xD xD
      /w\(o*o)/w\ (

      Usuń
  9. Ehehehe, Axlusiu, witaj w prawdziwym świecie, gdzie wszyscy robią każdego w konia i wystawiają do wiatru :D Różowy długopis... wiesz jak to na mnie działa, kochana.
    Arrr, wreszcie doczekałam się Duffa :3 No oczywiście, że przyjechał tu po seks i sławę, głupie pytanie! ;D
    Taka maluteńka uwaga - wydaje mi się, albo jest malutki błąd w "kalifornikskie autobusy". Nie żeby coś.
    W sumie, to tak sobie myślę, że chętnie poleżałabym z Adlerkiem w kałuży wina... < na Adlerku, gwoli ścisłości...> Albo jeszcze lepiej - w kałuży Danielsa *.* Nie, zostańmy przy winie, co by whisky nie marnować ;D
    TAAK, TUULIMY SIĘ! < 3
    Nie wyszło zbyt romantycznie ze Slashem i Liv :D Jest bardzo dobrze, ogólnie to wyszło rewelacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Echhh, przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale mam taaakie zaległości w czytaniu, że maskara D: Wybacz, wybacz i pozwalam Ci mnie zlinczować (hmm, dzisiaj to już chyba moje... Trzecie takie przyzwolenie. xD Ech, bo jestem zÓa, gorsza od Dundersztyca, kurwa D:

    Dobra, zaczynam w końcu ten nieskładny komentarz.
    Czytam Twoje opowiadanie, od niedawna, ale już się zakochałam. :3 Kurcze, strasznie mi się spodobał ogólny pomysł. Historie dziewczyn i to jak się wszyscy spotkali. Chociaż przyznam, że nie za bardzo ogarnęłam, skąd oni się wszyscy znają i jakim cudem wyszli z paki (chociaż to logiczne, że się przebili buldożerem xD No chyba że cela była na piętrze to wtedy... Wtedy zrobili sobie linę, albo lepiej! Drabinkę linową z włosów Stevena. Tych na klacie noo, oczywiste xD). Ale to się okaże, mam nadzieję że mój mały bezmózgi łeb pojmie. :>

    Mimo wszystko bardzo mi się podoba, chociaż ciut nie ogarniam, ale u mnie to norma (tak, tak, jesteś zacofana, nie bój się do tego przyznać! O i gadam sama ze sobą. Jak Chels. xD).
    Axl kelnerka! Axl i Izzy kucharze! Hahaha, nie mogę z tego, rozchrzaniają system. A tak w ogóle to w tym opowiadaniu jakoś najbardziej podoba mi się Izzy. Czarny znaczy. Jest idealny w swoim jestestwie oraz sprzedawaniu witaminy L, witaminy S i witaminy D. Padam przed nim. *_* No i jest taki... Inny? Inny niż naprawdę. No bo, kurde, Izz w glanach i koszulce AC/DC? Jakoś tak jak to przeczytałam to wyobraziłam sobie takiego bardziej matala xD I dobrze! Mhhoczny Stradlin. *__* Już go kocham. Czyli w sumie kocham też Ciebie, bo to Ty naskrobałaś :3.
    A z dziewczyn wolę Chelsea. Nie wiem czemu, ale Olivia na razie mnie nie przekonuje. Chociaż to się może przecież jeszcze zmienić. Dobra, nie pierdolę, kończę to coś, co bezczelnie zajmie miejsce na ekranach bezbronnych ludzi i będą zmuszeni czytać moje jakże mądre komentarze. :3
    AVE!
    (jak znam życie to o czymś zapomniałam, ale chuj xD)

    O, przypomniałam sobie! Dziękuję, dziękuję, po stokroć dziękuję za Twoje długachne komentarze u mnie i za dodanie do polecanych *__* Ach, no i masz mnie informować o nowych! I po raz kolejny przepraszam, żem Cię tak brutalnie zignorowała :C Nawet miałam coś odpisać i zapomniałam (geniusz).

    Ave Ty!

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieję, że reakcja pt. "lecz się" jest pozytywna. Bo ją zaznaczyłam. Pozytywnie, oczywiście.
    Mój komentarz nie ma sensu, ale się tym jaram -.-

    OdpowiedzUsuń