niedziela, 7 października 2012

9. Party!

Dla każdego, kto odważył się do mnie napisać, czyli dla Pameli, Edzi, Magdy oraz Jadźki.
Oraz dla Marysi z Wrocławia, bo zalajkowała fanpejdża i napisała, że jestem dziwna.
I dla Katarzyny Ł. z Łodzi, która mieszka w Krakowie oraz która prowadzi firmę Kartony Kasi i dla Julki F., nie wiem dlaczego, ale jakoś tak 


Szedł za swoim nowym kolegą, na plecach niósł pokrowiec z gitarą, a w ręce trzymał torbę pełną ubrań. Nie tak wyobrażał sobie Los Angeles. Wyjeżdżając z Seattle myślał, że trafi do raju, a trafił do... Trafił do zwykłego miasta takie jak inne. Musiał przyznać jednak, że dzielnice pełne klubów nocnych robiły wrażenie. Jednak to nie jest całe popularne Miasto Aniołów z opowieści innych. Tamto było idealne, a to jest smutne. Ludzie sprawiają wrażenie jakby pod maskami zadowolonych z życia imprezowiczów posiadali te inne, prawdziwe oblicza pełne bólu i cierpienia. Na lewo pijana para, na prawo jakaś tania dziwka, w tyle kluby pełne dragów, a przed nim wielki znak zapytania - czy mi się uda?
W miarę jak nasz młody filozof zaczął kierować swoje rozmyślania w stronę promocji na lampki ogrodowe "dwa w cenie jednej", razem z rudowłosym kelnerem z syfiastego baru wyszli z "imprezowej dzielnicy" i dotarli do "syfiastej dzielnicy". Dotarli pod zielony, stary blok, zachaczając jeszcze o monopolowy, w którym rudy miał zniżkę dla "bardziej, niż stałych klientów". 
- Wchodzisz? - pyta się kelner, szukając kluczy w spodniach.
- Ale jesteś pewien, że nie jesteś gejem, nie? - odparł niepewnie blondyn, zapalając papierosa.
- Jeśli nie chcesz spać pod Biedronką to się lepiej zamknij. - odburknął, otwierając drzwi i skierował się w stronę windy. - Idziesz? - dodał waląc w drzwi windy. - Kurwa, zjeżdżaj tu.
- Nie wpadłeś na to, że może się zjebała? Wiesz, wygląda na starą...
- Czy ja nie kazałem ci się zamknąć?! - ryknął i skierował się w stronę schodów.
- Tak szczerze to nie. - odpowiedział chłopak, idąc za swoim rozmówcą.
Szli na samą górę dziesięć minut podczas których rudowłosy miał focha na cały świat, a blondyn wypił butelkę Nightraina, więc pod sam koniec już się trochę zataczał. Gdy dotarli na właściwe piętro uderzyła ich fala głośnej muzyki dochodzącej z jednego z mieszkań.
- Co do kurwy...? - zaczął zaskoczony Axl, widząc tłum ludzi w swoim mieszkaniu.
- Jak to co? IMPREZKA! - krzyknął uradowany Duff i wbiegł do pomieszczenia, zostawiając Axla na korytarzu.


- Kurr... Moja głowa... - powiedziała Chelsea, rozglądając się po pokoju, w którym się znajdowała. Jak się tutaj dostała? Była na komisariacie, spotkała Stevena, Saula i Olivię, później nakrzyczała znowu na Izziego, a następnie gdy prawie mu wyrwała wszystkie włosy z głowy, całą szóstką udali się w stronę mieszkania Czarnego. Jeszcze wstąpili do Monopolowego Obok Biedronki i... Już nic nie pamięta.
- Ja pierdolę - stwierdził ktoś obok niej słabym głosem.
Izzy.
Dlaczego byli w jednym pomieszczeniu? Dlaczego leżeli na jednym łóżku? Dlaczego była naga...?
- KURWA! - krzyknęła dziewczyna i szybko wyskoczyła z łóżka, zakładając pierwszą lepszą koszulkę. - ZABIJĘ CIĘ!
- Uspokój się, kobieto... - mruknął chłopak - Niektórzy mają kaca...
- MAM BYĆ SPOKOJNA?! WYKORZYSTAŁEŚ MNIE, CHUJU JEDEN! - dodała i rzuciła w chłopaka pustą butelką po wódce. Chybiła.
- GŁOWA CIĘ BOLI? CHCESZ MNIE ZABIĆ?! - odkrzyknął wkurzony chłopak, ubierając się.
- JESZCZE SIĘ PYTASZ?! OCZYWIŚCIE, ŻE TAK! - rzuciła się na niego, jednak on ją złapał i trzymał tak żeby się nie wyrwała.
- Jesteś w moim domu i życzę sobie żebyś się tak zachowywała. Albo się zamkniesz, albo wypieprzaj stąd, zrozumiano? - powiedział spokojnie lecz tak że dziewczyna chciała opuścić jak najszybciej pomieszczenie.
Miażdżąc chłopaka wzrokiem wyrwała mu się, wzięła swoje rzeczy i szybko wyszła głośno trzaskając drzwiami.
Nie mogła uwierzyć, że to zrobiła. Jeszcze do tego z nim. Wiedziała od zawsze, że po alkoholu robi różne dziwne rzeczy. Nie raz przespała się z chłopakiem, którego w ogóle nie znała. Ale dlaczego akurat z nim? Sama nie wiedziała dlaczego aż tak bardzo jej to przeszkadza. Zawsze wzruszała ramionami w podobnych sytuacjach, ale teraz nie potrafiła. Bolało ją też to jak ją potraktował. Ale nie mogła mieć o to do niego żalu, w końcu sama zaczęła to całe przedstawienie.
Idąc wgłąb mieszkania mijała różne śmieci i powoli budzących się imprezowiczów, którzy wychodzili z mieszkania. Miała nadzieję, że natknie się w końcu na kogoś znajomego. Weszła do dużego pokoju, który najprawdopodobniej był salonem. Szybko omiotła wzrokiem pomieszczenie i ruszyła w kierunku kanapy, na której leżał Steven. Mniej więcej w połowie drogi potknęła się o coś i upadła boleśnie na podłogę. Popatrzyła się na swoją przeszkodę.
- To ty... - mruknęli w tym samym czasie niezbyt radośnie Chelsea i Axl.
Dlaczego akurat o niego musiała się potknąć? Dlaczego akurat dzisiaj musi spotykać na swojej drodze ludzi, których wolałaby nie oglądać? Najpierw Czarny, teraz rudy... Zaraz... Rudy?
- Ej, co się stało z twoimi włosami? - spytała się dziewczyna, wskazując na fryzurę chłopaka.


- Kto mógł mi to zrobić...? - załkał Axl, zasłaniając rękami twarz. W ciągu dziesięciu minut wywalił za drzwi wszystkich, których nie znał, doprowadził do porządku całe mieszkanie, które teraz lśniło tak że Perfekcyjna Pani Domu może się schować oraz zwołał naradę w salonie.
- Axl... Uspokój się... - zaczął Izzy jednak chłopak mu przerwał.
- Jak mam być spokojny skoro moje włosy są niebieskie?! Nie rozumiesz?! Moje życie straciło sens...
Chelsea parsknęła.
- Co? Tak ci do śmiechu? - krzyknął pan Rose, budząc Duffa, który do tej pory smacznie spał na jednym z foteli. - O, już wiem! To ty mi to zrobiłaś! Mścisz się za tego ziemniaka!
- Chłopie, uspokój się. - zaczął Steven - Nie wiem czy wiesz, ale ona była czymś innym zajęta... - przerwał widząc zabójcze spojrzenie brunetki. - No co...?
Prychnęła.
- Bez sensu. Zachowujesz się jak baba. Sorry, gorzej niż baba. Jezu, ktoś ci ufarbował włosy, wielkie mi rzeczy... - wstała - Ja idę. Pa. - rzuciła na odchodnym i wyszła z pokoju.
Olivia obserwowała całą tę sytuację z fotela stojącego w rogu pokoju. A raczej obserwowała pewną osobę siedzącą pod ścianą po przeciwnej stronie. Naprawdę się z nim całowała czy to tylko nieprawdziwe wspomnianie istniejące dzięki wypitemu kilka godzin wcześniej alkoholu. Bardzo chciałaby, żeby to była prawda. Ale chłopak w ogóle się do niej nie odzywał od początku dnia. Chciała do niego podejść, ale się bała. Co jeśli coś jej się wydaje, a on ją wyśmieje? Spali się ze wstydu, będzie się jąkać, a on się będzie śmiać z jej bezradności. W końcu da spokój i jak najszybciej opuści pomieszczenie, a jej policzki nadal będą czerwone.
Poza tym, pierwszy raz się tak upiła. Na pewno jej się teraz coś zdaje. Przecież to niemożliwe, żeby on zwrócił na nią uwagę.


Właśnie wypalił kolejną paczkę fajek. Już dwie godziny siedzieli w pokoju, a ten rudy, który już nie jest rudy nadal opłakiwał swoje włosy, Izzy ze Stevenem nadal próbowali go pocieszać, ten blondyn, Duff grał na gitarze, a dziewczyny poszły sobie gdzieś. Właśnie, dziewczyny... Olivia. Odkąd się obudził myślał o niej. Miał jakieś niejasne wspomnienia z poprzedniego wieczora. Chciał do niej podejść, zagadać, dowiedzieć się czy coś między nimi zaszło. Ale... Musiał to przyznać przed samym sobą - bał się. Ale czego? Reakcji jakiejś tam dziewczyny, którą poznał zaledwie kilka dni temu. Przecież to niedorzeczne. On, Slash, przyszła gwiazda rocka się czegoś boi? Ale jednak... Niemożliwe staje się możliwe.
Obserwował ją jak ninja zza swoich kręconych włosów tak że nikt nie miał pojęcia co tak naprawdę robił. Widział jak niepewnie zerkała w jego stronę, ale on i tak nic nie zrobił. Nie mógł się na to zdobyć. Przecież on nie nadaje się do związków. Poza tym, pewnie by ją w końcu zranił. A nie chciał tego, nie chciał widzieć jej smutnej, przygnębionej. Tak pięknie się śmiała, gdy Steven opowiadał historię o tym jak robił zakupy w Żabce. A jej głos... Mogłoby się wydawać, że to anioł śpiewa, a nie zwykły człowiek. No, tak, ale ona nie jest zwyczajna, nie dla niego. Jest inna niż te wszytskie dziewczyny, które poznał do tej pory. Taka delikatna, krucha, jakby porcelanowa lalka. Nie wybaczyłby sobie gdyby ją zranił.


***

OMS (Oł Maj Steven), nie wierzę, że coś tak glębokiego jak kałuża na krakowskim rynku w czasie deszczu napisałam. Jestem z siebie taka dumna... Chciałabym pozdrowić mamę i tatę, i księdza, który stwierdził, że siostra Leokadia, była dyrektorka mojej podstawówki jest gruba, i każdego kto ma odwagę ze mną gadać, i w ogóle, i w ogóle...

Więc jak widzicie wracam do Lookin' for happiness, mam nadzieję, że ktokolwiek się cieszy. Od razu pragnę zaznaczyć (cóż za zwrot), że Dead Memories (czyli to opowiadanie o Axlu i jego pragnieniu zmiany świata) nadal mam zamiar prowadzić. 

Cóż, jeśli nie wiecie to moim hobby jest gadanie z ludźmi, których nie znam, więc jeśli ktoś chciałby to może do mnie napisać na gg (38622490) lub na fejsie (ja na Waszym miejscu nawet z ciekawości bym nie wchodziła w ten link, ale może znajdzie się jakiś desperata, który pragnie zobaczyć moje słit profilowe zdjęcie).

Mam nadzieję, że szybko napiszę kolejny rozdział czegokolwiek i uda mi się szybko nadrobić zaległości.

Ave!